poniedziałek, 29 lipca 2013

epilog: koniec zawsze jest początkiem



                               {marcin spenner - iris (cover)}

Kiedy rozstałem się z Caro, moje życie na jakiś sposób się skończyło. Może było to nieco naiwne, ale liczyłem, że to właśnie z nią spędzę swoje życie. To nie była wielka miłość, teraz to widzę, to było bardziej przywiązanie i wygoda, myśl że tak właśnie wygląda dobry i solidny związek.
Kilka tygodni po zerwaniu z Caroline, odwiedziłem swoją babcię. Zwierzyłem jej się ze swoich problemów, bo zawsze czułem, że mogę jej zaufać. Po wszystkim spojrzała na mnie tymi swoimi oczami, które już wiele widziały i ściskając moją dłoń, powiedziała:
- Koniec zawsze jest początkiem.
Zrozumiałem te słowa, gdy ujrzałem Ciebie, Iris.
Może to banalne, ale tak właśnie było. Tylko proszę, nie myl tego z miłością od pierwszego wejrzenia. Szczerze wątpię, czy ona istnieje.
W każdym bądź razie, nawet nie wiesz, jaki jestem wdzięczny Karlowi za to, że wtedy Cię przyprowadził.
Nie rozumiem tego, ale w tamtej chwili poczułem, że zmienisz moje życie. Byłem jednocześnie zafascynowany i zauroczony Tobą. Stałaś przed moimi drzwiami z tak niepewną miną i z tak przerażonymi oczami, że wiedziałem, iż nie umiałbym już o Tobie zapomnieć. Kompleks Supermana, tak to później nazwałaś. I wiesz co? Chyba miałaś rację.
W dodatku jesteś piękna. Wiem, że tego nie dostrzegasz, ale jesteś wyjątkowo piękna, zarówno zewnętrznie jak i wewnętrznie. Tylko tak jak róża, uzbroiłaś się w kolce. Chroniły Cię przed uczuciami, przed zapełnieniem Twojej pustki. Cieszę się, że udało mi się przedrzeć przez Twój pancerz, bo istota, do której dotarłem, bezpowrotnie skradła mi serce.
I się w Tobie zakochałem. Po prostu.
Kiedy? Nie wiem. Może podczas tej osobliwej ciszy, kiedy pogrążeni we własnych myślach, jakoś się do siebie zbliżaliśmy. Może wtedy, gdy połączyła nas piosenka Goo Goo Dolls. A może, gdy zbywałaś pijanego Horlachera albo, gdy z paniką w oczach wysłuchiwałaś jego bezsensownych żartów.
Ale czy to ważne kiedy? To po prostu się stało i już.
Byłem przerażony, kiedy zniknęłaś. Jakaś część mnie od samego początku czuła, że uciekłaś, że moje "kocham Cię" i nasza wspólna noc Cię przerosły. Dzwoniłem do Ciebie, ale zostawiłaś u mnie telefon. Bałem się o Ciebie, tak bardzo się o Ciebie bałem. Nigdy do końca cię nie rozgryzłem, przerażało mnie to ciemne oblicze Twojej duszy i obawiałem się, że tym razem mogłaś je dopuścić do głosu i kierować się według jego impulsów.
Bałem się, że straciłem Ciebie na zawsze.
Dlatego musiałam zaczęć Cię szukać jak najszybciej.
Pierwsze, co zrobiłem to zadzwoniłem do osoby, która najlepiej Cię zna, czyli do Karla, jednocześnie biegając po Monachium i zaglądając w nasze ulubione miejsca.
W końcu zrozumieliśmy, że jesteś w Stuttgardzie.
Najgorsze było to, że obaj mogliśmy przyjechać tam dopiero następnego dnia - Geiger miał z Oberstdorfu słabe połączenia.
Uwierz mi, owe dwadzieścia cztery godziny były najgorszym czasem w moim życiu. Perspektywa utraty Ciebie doprowadzała mnie do furii; mój ból niemal przybierał formę bólu fizycznego. Byłem gotów zrobić wszystko, byleś tylko odnalazła się cała i zdrowa.
Karl miał przeczucie, zupełnie jakby był z Tobą mentalnie połączony, i na dworcu w Stuttgardzie zaczął wypytywać o Ciebie ludzi. Jakaś starsza pani powiedziała, że widziała Ciebie, kiedy na pobliskim przystanku wysiadła z autobusu.
Pobiegliśmy, ile sił w nogach.
I Cię znaleźliśmy.
Chyba jeszcze nigdy nie czułem takiej ulgi, jak wtedy. Mój świat został uratowany, Ty byłaś na powrót bezpieczna, znowu w moich ramionach.
Teraz wracamy pociągiem do Monachium. Śpisz wtulona w moje ciało. Wyglądasz bezbronnie i krucho, tak, jakby silniejszy podmuch wiatru mógłby zrobić Ci krzywdę. Ale tak nie będzie. Jesteś silna. Poza tym, ja na to nie pozwolę, będę Cię zawsze chronić, obiecuję.
Gdy patrzę na Ciebie, na Twoje długie, ciemnobrązowe włosy, kształtnie zarysowane policzki, jasnomalinowe usta i spokojne powieki teraz zakrywające twoje piękne, głębokie, niespotykanie ciemnoniebieskie oczy, rozumiem, czym jest miłość i wiem, że temu, co było między mną a Caro, jest daleko do tego, co czuję do Ciebie.
W końcu Cię spotkałem, swoją drugą połówkę, osobę, z którą chcę iść już do końca ziemskiej drogi.
Uśmiecham się, gładząc Cię po włosach.
- Nie pozwól odejść Ricie. - Mówię do Karla, nie odrywając od Ciebie oczów.
- Wiem. - Odpowiada twardo. - Będę o nią walczyć.
Uśmiecham się tym razem do niego. Wie, że jest, o co walczyć.
Wtedy Ty się poruszasz i podnosisz głowę. Patrzysz na mnie sennie tymi swoimi niezwykłymi oczami i delikatnie ściskasz moją dłoń. Twój uśmiech rozświetla cały przedział.
- Też Cię kocham. - szepczesz z najsłodszym uśmiechem.
I już wiem, że cokolwiek, by się nie działo, będzie dobrze, póki tylko będziemy razem. Ty i ja.


And I’d give up forever to touch you
’cause I know that you feel me somehow
You’re the closest to heaven that I’ll ever be
And I don’t want to go home right now

And all I can taste is this moment
And all I can breathe is your life
Goo Goo Dolls - Iris

 
 
KONIEC

*****


"iris" wyśpiewana przez m.spennera, asdfghjkl;, nie spotkałam się z piękniejszym coverem tego utowru (sorry sam kelly).
a co do pożegnań, misiaczki moje najdroższe, dziękuję, że byłyście tutaj, że sprawiłyście, że uwierzyłam w moc swojego pisania i że ma ono sens. dziękuję, za Wasze piękne komentarze, jesteście najlepsze, pamiętajcie.
naked--heart może nie do końca wyszło tak, jak chciałam, ale nawet jestem z niego dumna. nie jest chyba tak bardzo beznadziejne, nie? :D
teraz znajdziecie mnie na du-bleibst i achtung--achtung. a co będzie dalej, zobaczymy.
jeszcze raz dziękuję, całują Was w wasze wirtualne policzki i mocno ściskam. Kocham <3