- Ten świat… On nadal tam jest,
prawda?
Freitag mocniej otula mnie
rękami, kładąc na moim ramieniu głowę. Jego spokojny oddech delikatnie pieści
moją skórę.
- Jest. Ale nie musi być taki
zły, wiesz?
- Więc co mam zrobić?
- Dać życiu jeszcze jedną szansę.
Przymykam oczy; moje wnętrze
wybucha mixem kolorów, intensywne barwy pochłaniają ciemność.
- Postaram się.
- Wujostwo pewnie wariuje.
Zatrzymujemy się pod moja
kamienicą, wciąż trzymając się za dłonie. Słońce przyjemnie otula nas
swoimi promieniami, budząc uśpione nadzieje i znajdując zagubione marzenia. Powoli z
rozsypanych fragmentów układam się w całość – może nie w idealną,
pozbawioną skaz i blizn, ale w całość, która jest gotowa zacząć żyć.
- Właściwie to nie. – Richard
uśmiecha się łobuzersko. – Gdy spałaś, zadzwoniłem do nich, by się nie
martwili.
Przytulam się do niego. Tak po
prostu.
- Dziękuję, że pomogłeś mi
przetrwać tę noc.
- Jestem tutaj dla ciebie,
pamiętaj. – Chłopak całuje mnie w czubek głowy, jednocześnie głaszcząc dłonią moje plecy. Czuję się jak dziewczyna, jak nastolatka, młoda osoba. Znika bagaż
nieprzyjemnych doświadczeń, znikają echa okropnych uczuć. Młodość i radość
nieśmiało wybijają się ponad warstwę żałoby i smutku.
Subtelnie, niczym skrzydłami
motyla, całuję Freitaga w usta. Fajnie jest niczym się nie przejmować, po
prostu być i wierzyć, ze życie ma też jaśniejsze oblicze.
- Czuję się dziwnie. W tym
pozytywnym sensie.
Brunet śmieje się beztrosko,
pieszczotliwym gestem odgarniając mi włosy z nad oczu.
- Jesteś wyjątkową dziewczyną,
Iris Alsen.
W mieszkaniu zastaję przyjemną
niespodziankę. Wujostwo pije kawę, przy stole obok nich siedzi jeszcze jedna
osoba odwrócona do mnie tyłem. Od razu rozpoznaję jej kształt głowy i
wyprostowane plecy. Uśmiecham się szeroko, czując się lekko jak jeszcze nigdy w
życiu.
- Karl! – Krzyczę
entuzjastycznie, niczym małe dziecko.
Kuzyn wstaje od stołu, jego twarz
powoli jaśnieje.
Zaskakuję go i rzucam się mu na
szyję.
- Tak się cieszę!
Geiger śmieje się.
- Wow, powinienem częściej wpadać
bez zapowiedzi.
- Zdecydowanie.
- Przepraszam, że nie było mnie
przy tobie wczoraj.
- Ważne, że jesteś teraz. – Łapię
Karla za dłoń, rozkoszując się tym całkowicie nowym uczuciem wolności.
- Widzę, że nie było tak źle…? –
Chłopak stara się jak najdelikatniej poruszać się w tym szklanym temacie. Jego
troska o mnie jest ujmująca, naprawdę doceniam to, że Karl chce ochronić mnie
przed wszelkim bólem.
- Och, daj spokój., - Przewracam
oczami. – Było koszmarnie. Byłam przerażona, bliska obłędu. Ale udało mi się
przetrwać.
- Więc ty i Freitag, co?
- Przestań.
- Iris…
- Otwieram się na ludzi, jak
mówiłeś.
- Naprawdę się cieszę, zwłaszcza,
że Richie jest chyba najodpowiedniejszym facetem dla ciebie. Jesteś zakochana?
Przystaję na chwilę i w skupieniu
patrzę się na twarz Geigera. Marszczę brwi zaskoczona wyciągniętymi wnioskami,
całą tą lekkością, jasnością widzenia, nasyconymi barwami. Kolejne nowe
uczucie, kolejny powód do życia.
- chyba tak – odpowiadam z
rozmysłem. – Czy to dobrze?
Blondyn marszczy czoło.
- Co masz na myśli?
- Miłość jest do bani. Moja mama
zakochała się najpierw w moim ojcu, a potem w Ralfie i patrz jak to się
skończyło. Miłość równa się cierpienie.
- A ciocia i wujek? Są ze sobą od
piętnastu lat i są szczęśliwi. Oczywiście zdarzają się im kryzysy, ale chodzi o
to, żeby z nich wspólnie wychodzić. Wiesz, Iris, w życiu trzeba czasami
ryzykować.
- Może masz rację. – Podejmuję dalszą
drogę, wciąż trzymając dłoń Karla. – A jaka jest twoja historia, Geiger?
- O co…
- Widzę, że coś jest nie tak.
- To nic.
- Posłuchaj, pozwól mi choć raz
nie być egoistką, okay? Tyle razy mi pomogłeś, więc teraz ja chcę pomóc tobie.
Karl zagryza wargę.
- Pokłóciłem się z Ritą.
Poważnie.
- Więc co tu robisz?- Pytam.
- Pełnię funkcję najlepszego
przyjaciela.
- A przy okazji uciekasz od
problemu.
- To nie tak.
- Karl, chodzi o to, żeby z
kryzysów wychodzić wspólnie.
Skoczek uśmiecha się i mocno mnie
do siebie przytula. Dobrze jest wreszcie nie bać się ludzi, bliskości innych,
własnych uczuć, kruchości serca.
- Naprawdę cię kocham, młoda. –
Geiger czochra moje włosy. – A co do Rity, staram się dać jej trochę
przestrzeni, czasu na poukładanie sobie wszystkich spraw. Pogadamy, kiedy
wrócę.
- A kiedy zamierzasz wrócić?
- Jutro wieczorem?
- Więc dzisiaj idziesz ze mną i z
Richardem na pizzę.
- Jako przyzwoitka? – Geiger
puszcza do mnie oczko.
- Nienawidzę cię, naprawdę.
*****
siedzę sobie, zastanawiam się, czy doda się rozdział, gram w pyramid solitaire, net mi zamula, nie mogę obejrzeć swoich seriali ;____;. i wyciągam wnioski, a jakże. powinnam być z siebie dumna, 5.1 i te sprawy, ale jedyne czego teraz chcę to uśmiechu, duuużo szczerego uśmiechu dzielonego z najlepszymi, najbliższymi i wiecie, tego wam życzę, życzę wam, aby takie właśnie były wasze wakacje - uśmiechnięte, spędzone z niesamowitymi ludźmi :)
bo zasługujecie na to, co najlepsze, robaczki kolorowe <3
jakieś pytania? ktoś? coś? -> ask.fm/smskak